Na rynku planszówek jest sporo gier ekonomicznych. Kiedy idziemy do sklepu i chcemy kupić taką grę dla całej rodziny to często nasz wybór kończy się na tym, że w naszym koszyku ląduje Monopoly. A szkoda, bo jest wiele tytułów dużo ciekawszych od tego hitowego tytułu. Dziś przedstawię Wam jedną tą z najlepszych pozycji ekonomicznych, która idealnie nada się jako gra rodzinna na długie wieczory.
Recenzję zaczynamy od przeglądu zawartości pudełka, a jest co wymieniać. W grze znajdziemy:
– 9 niebieskich kostek
– 5 czerwonych kostek
– 5 zielonych kostek
– 4 duże kości ze zwierzętami
– 16 żetonów zwierząt
– 4 pionki graczy
– 1 pionek rolnika
– 4 plansze dla graczy
– 1 duża ogólna plansza
– Instrukcję
Całość wykonana jest bardzo solidnie, a grafiki umieszczone na wszystkich elementach cieszą oko zarówno starszych, jak i młodszych graczy. Kości są drewniane, co dodatkowo podnosi walory estetyczne.
Rozgrywkę rozpoczynamy do tego co rzuca się w oczy najbardziej – czyli do dużych drewnianych kości z wizerunkiem zwierząt. Kości te przerzucamy i umieszczamy je na straganie na planszy. Następnie układamy wszystkie pionki na swoje miejsca i zaopatrujemy graczy w narzędzia, które pozwolą im kupować zwierzęta na targu. Naszą walutą będą kości – każdy z graczy otrzymuje dwie kości niebieskie, jedną czerwoną i jedną zieloną. Wartości, które będziemy mieć na tych kościach symbolizują sumę pieniędzy jaką mamy na zakupy. W pierwszej kolejce każdy z graczy ma możliwość przerzucenia dowolnych kości i to dwa razy. Grę rozpocznie gracz, który na swoich kościach ma mniejszą wartość.
Za punkty uzyskane na kościach kupujemy zwierzęta, które są dostępne na targu. Zwierząt możemy kupować tyle ile chcemy, o ile nas na nie stać. Jest jednak pewna zasada, która nadaje całej grze niebywałego smaczku. Jeśli suma oczek na kostkach będzie wyższa niż wartość danego zwierzęcia, to automatycznie kończymy kolejkę. W przypadku kiedy liczba oczek jest dokładnie taka jak koszt zwierzęcia to wtedy możemy kontynuować zakupy. To jest GENIALNY mechanizm. Zakupy oznaczamy żetonami na własnej planszy, dzięki czemu widzimy ile konkretnych zwierząt mamy w swoim gospodarstwie.
Dodatkowo autorzy gry zadbali o to, by gra nie była zbyt losowa. W tym celu możemy wymieniać kości które wyrzuciliśmy z tymi które znajdują się w banku, pod warunkiem że są identycznego koloru. Czasem opłaca się wymienić kość po prostu na wyższą, ale czasem opłaci nam się wymiana na niższą wartość – tak aby nie przepłacić za zwierzę i móc dalej dokonywać zakupów.
Każdej kości w danej kolejce możemy użyć tylko raz. Wszystkie zużyte kości podczas zakupów lub wymiany z bankiem przewracamy na wartość „0” i po zakończeniu kolejki przerzucamy je. Kości które zostały przerzucone oraz te których nie wykorzystaliśmy podczas zakupów przechodzą na kolejną kolejkę. Na koniec przerzucamy kości zwierząt, które zakupiliśmy na straganie, tak więc kolejny gracz będzie miał nowe możliwości dokonania zakupów.
Celem gry jest budowanie jak największego gospodarstwa ze zwierzętami, za które będziemy zdobywać punkty. Na jednej ze ścianek dużych drewnianych kościach znajduje się postać rolnika – kiedy wyrzucimy taką postać to przesuwamy pionek rolnika o jedno pole. Kiedy rolnik trafi na pole ze swoją podobizną gracze zliczają swój dobytek.
Gracz, który ma w tym momencie najwięcej kur otrzyma 2 punkty, za największą liczbę owiec przyznaje się 3 punkty, świnie punktowane są 4 oczkami, a najcenniejsze są krowy warte 5 punktów. W trakcie gry będą dwa takie przeliczenia. Punkty zaznaczamy pionkiem na własnej planszy. Kiedy rolnik dojdzie do mety sprawdzamy ile kompletów zwierząt mają gracze (czyli de facto jakich zwierząt jest najmniej). Za każdy komplet dostaniemy 5 punktów. Wszystkie punkty sumujemy i gracz z największą liczbą punktów wygrywa grę.
Producent podpowiada nam różne warianty modyfikacji tej gry, co mi osobiście bardzo się podoba – lubię gry, które można rozwijać zmieniając kilka drobnych zasad. Pierwszą rzeczą, którą możemy zmienić jest zamknięcie banku, dzięki czemu gracze nie będą mogli wymieniać kości. Ja osobiście rozgrywałem partie zarówno z bankiem jak i bez niego, więc polecam oba warianty – każdy z nich jest interesujący. Drugą propozycją (z której akurat nie korzystam) jest punktowanie po wejściu rolnika na wyznaczone pole jedynie tych zwierząt, które znajdują się na kościach. Moim zdaniem ten wariant jest zbyt losowy, lepiej sprawdza się model w którym punktujemy każde zwierzę.
Ja ze swojej strony mogę Wam poradzić pewną zmianę związaną z zakończeniem gry. Na planszy znajdują się dwa tory poruszania się rolnika (jeden krótszy – dla wariantu 2-osobowego i dłuższy – na większą liczbę graczy). Teoretycznie gra powinna zakończyć się po dojściu rolnika na ostatnie pole. Ale powiem Wam, że gra jest tak przyjemna, że bardzo chętnie przedłużam tę rozgrywkę i wykorzystuję obydwa tory, dzięki czemu gra jest dłuższa i mamy aż cztery momenty w których gracze zdobywają punkty.
Losowość – gra ma w sobie elementy losowości (poprzez rzucanie kośćmi), jednak nie mają one dominującego wpływu na wynik końcowy. W perspektywie całej rozgrywki gra jest sprawiedliwa, nie ma mowy by wygrać/przegrać grę przez jeden rzut. Dodatkowo bank minimalizuje nam wpływ losowości w pojedynczej rundzie.
Złożoność – gra jest lekka i przyjemna, ale jednocześnie nie jest banalna. Jest to ciekawa gra, która ma bardzo proste zasady, co sprawia że łatwo jest w nią wciągnąć nowych graczy. Dzięki temu można grać w nią np. ze znajomymi bez konieczności rozgrywania partii wstępnych.
Interakcja – gracze mimo walki o jak najlepszy wynik raczej nie mają bezpośredniego wpływu na przeciwnika (może poza przypadkowym podkupieniem zwierzęcia). Z pewnością nie ma tutaj negatywnej interakcji (nikt nikomu niczego nie zabierze), co sprawia że gra może śmiało być uznana za rodzinną.
Mechanika – moim zdaniem jest to strzał w 10 i największy atut gry. Mechanika jest genialna, wymusza na graczach myślenie i analizowanie. Nie ma tutaj schematów, każda runda jest inna bo inny jest układ kości.
Wykonanie – bardzo dobre. Grafiki są bardzo ładne, a największe wrażenie robią kości.
Skup żywca to gra, która świetnie sprawdza się jako gra rodzinna. Powiem nawet więcej – dostrzegam w niej mnóstwo walorów edukacyjnych. Dzięki swojemu prostemu i jakże genialnemu mechanizmowi zakupów zwierząt nawet najmłodsi nauczą się szybko przeliczać i wybierać najkorzystniejsze opcje. Jest to więc idealna pozycja dla rodziców, którzy chcą nauczyć swoje dzieci logicznego i analitycznego myślenia.
Gra jest niebywale wciągająca, o czym świadczy chociażby fakt, że sam bardzo często wydłużałem rozgrywkę, tak aby móc jeszcze dłużej budować swoje gospodarstwo. Jest to idealna gra rodzinna, która z pewnością ubarwi Wam wiele wieczorów. Doskonale sprawdza się zarówno w gronie młodszych, jak i starszych graczy. Największym atutem gry jest jej mechanizm, który sprawdza się tutaj rewelacyjnie. Nie dość, że rozgrywka przynosi olbrzymią frajdę, to jeszcze ma w sobie zaszyte walory edukacyjne z zakresu logicznego myślenia, co z pewnością będzie dodatkowym atutem dla wszystkich rodziców. W takie gry chce się grać!
Skup Żywca – Wydawnictwo FoxGames
Ilość graczy: Gra dla 2-4 osób
Wiek: Gra przeznaczona jest dla osób powyżej 8 roku życia
Czas gry: ok. 25 minut
Egzemplarz gry do recenzji przesłało wydawnictwo FoxGames.
Dobra recenzja! Ostatnio sporo dobrego o tej grze słyszałem, trzeba będzie się jej przyjrzeć. A myślisz że dzieciom w podstawówce się spodoba?
Gra jest moim zdaniem bardzo dobra dla dzieci (jak i całych rodzin). W zasadzie jedyną barierą wejścia jest znajomość dodawania. Grałem z takimi osobami i fajne było też to, że podpowiadałem im jakie inne ciekawe zagrania mogą zrobić, dzięki czemu dzieciaki podczas kolejnych ruchów starały się dodawać pewne rzeczy w pamięci. Stąd też uważam, że gra oprócz tego że jest bardzo fajna, to ma jeszcze w sobie ukryte walory edukacyjne :)
sąsiadka kupiła tę grę swoim dzieciom na święta i tak zachwalała że chyba sam skuszę się i będę miał prezent na urodziny syna
mam tylko pytanie czy gra się w to dobrze we dwie osoby?
Moim zdaniem ta gra sprawdza się w każdym wariancie osobowym – zarówno przy dwóch jak i czterech graczach rozgrywka jest tak samo dobra :)
Pomóżcie mi. Myślicie że gra nada się dla dziewczynki na 7 urodziny? Niby jest to gra od ośmiu lat ale podoba mi się ten pomysł z nauką liczenia i myślenia a Anetka umie już dodawać i odejmować. Podpowiedzcie :-)
Pani Doroto, moim zdaniem nie ma co się przejmować tym napisem na pudełku :) Nie ma żadnego problemu by zagrała w nią młodsza osoba – w razie czego można jej pomagać, pokazywać jakieś lepsze rozwiązania i tym samym rozwijać jej zdolności matematyczne. A wiadomo, że im szybciej dziecko złapie smykałkę do nauk ścisłych tym łatwiej będzie radzić sobie z nauką w przyszłości.
Mamy tę grę i bardzo z córką i mężem polecamy. Kupiliśmy w sumie przypadkiem w księgarni, skusiła nas ładna i kolorowa okładka i nawet się nie spodziewaliśmy że tak fajna gra planszowa wpadła nam w ręce!!