30 sekund – tyle czasu masz na ułożenie jak największej liczby słów. Ale to nie wszystko, bo w tej grze trzeba będzie się popisać nie tylko bogatym słownictwem, ale także wyczuciem czasu. Czy ta gra jest w stanie podbić serca wszystkich miłośników gier słownych i scrabbli? Spróbujemy sobie na to pytanie odpowiedzieć w poniższej recenzji.
Zaglądamy do pudełka, a tam znajdziemy:
– trzy duże dwustronne puzzle z których tworzymy planszę
– 180 kart kategorii i jokerów
– 12 pionków
– klepsydrę wraz z parawanem
– instrukcję
Gra ma bardzo żywą pomarańczową kolorystykę, która mi bardzo przypadła do gustu. W pudełku znajduje się gigantyczna liczba kart z kategoriami haseł, których łącznie jest około 300. Znalazło się też tu miejsce dla kart z kategoriami dla dzieci, ale o tym powiemy sobie szczegółowo za chwilę. Na minus zaliczyłbym wielkość pudełka, bo jest ono zdecydowanie za duże w stosunku do zawartości.
Zasady gry są bardzo proste. Na polu startu układamy nasze pionki, bierzemy jokera i… już praktycznie jesteśmy gotowi do gry. Gracze teraz będą po kolei losować po jednej kategorii, która będzie determinować to jakie hasła trzeba będzie wymyślać. Naszym zadaniem będzie podanie hasła, które po pierwsze pasuje do kategorii, a po drugie zaczyna się na literkę, która jest przed naszym pionkiem na planszy. Po podaniu poprawnego słowa przesuwamy się o jedno pole i możemy zgadywać kolejne hasła (można poruszać się po skosie i tym samym przeskakiwać po torach). Warunek jest jeden – wszystko musi się odbyć w limicie 30 sekund.
To jednak nie jest koniec atrakcji, bowiem zgadując hasła nie wiemy ile czasu pozostało do końca i musimy samodzielnie przerwać swoją kolejkę krzycząc „stop!”. Jeśli zmieścimy się w czasie, to pozostajemy na swoim polu do którego dotarliśmy odgadując słowa. Jeśli jednak wyczucie czasu nie było naszą mocną stroną w tej rundzie, to wracamy na miejsce z którego zaczynaliśmy. I tu też mogę od razu dodać, że zostało to rozegrane bardzo dobrze, bowiem każdy z nas ma tak jakby dwa pionki – jeden oznaczający pozycję startową i drugi, którym przesuwamy się podczas zgadywania. Wiemy więc dokładnie skąd zaczynamy kolejkę i gdzie w danym momencie jesteśmy na planszy.
Na początku gry wspomniałem także o jokerach, więc i nim poświęćmy choć dwa zdania. Joker daje nam możliwość przeskoczenia o jedną literkę, wymiany kategorii na inną lub podpowiedzi dla członka drużyny (gdy gramy zespołowo). Nie są to może bonusy kluczowe dla losów rozgrywki, ale z pewnością jest to dobre urozmaicenie, które pozwala nam na ominięcie jakiejś przeszkody/kategorii z którą sobie niezbyt dobrze radzimy.
Powyżej zaprezentowałem Wam wariant gry indywidualnej, ale gra jest elastyczna i pozwala nam także zamienić Tempo na świetny tytuł imprezowy w którym gramy drużynowo. Grając drużynowo musimy być naprawdę zgrani, bowiem wypowiadamy hasła po kolei, a to oznacza że jedno z nas musi w końcu powiedzieć „stop”. I tu to poczucie czasu jest chyba jeszcze ważniejsze, bowiem jeśli nasz następca miał już gotową odpowiedź na kolejną literkę, a my przerwiemy rundę zbyt szybko, to spowodujemy, że nasza drużyna będzie niepotrzebnie w tyle.
Cel zabawy jest prosty – ułożyć jak najwięcej słów, wykonać pełne okrążenie na torze literowym i jako pierwszemu minąć linię mety. Żeby ten cel osiągnąć trzeba będzie popisać się bogatym słownictwem, ale i wyczuciem czasu. Ten mechanizm z niewidoczną klepsydrą jest bardzo intrygujący, bowiem wnosi do gry element ryzyka. Z jednej strony trzeba skupiać się na słowach, wysilać szare komórki by ułożyć hasło, a z drugiej trzeba mieć z tyłu głowy ten przesypujący się piasek. Pogodzenie tych dwóch rzeczy (zwłaszcza na początku) nie jest proste, przez co jest sporo zabawy przy stole.
Dla mnie najważniejszą rzeczą w tego typu grach są kategorie. Tu stawiam zawsze bardzo wysoko poprzeczkę, bo moim zdaniem jest to punkt kulminacyjny każdej takiej planszówki. Wiele gier traci w moich oczach tylko dlatego, że jest bardzo mała liczba kategorii, albo że słowa/tematy są słabo dopasowane do poziomu graczy lub realiów języka polskiego. Na szczęście Tempo jest grą naprawdę dopracowaną, liczba kategorii jest bardzo duża, poszczególne hasła są naprawdę ciekawe i często niekonwencjonalne, co dla mnie jest absolutnie kluczowym plusem tej gry. Jakby tego było mało, to sama specyfika Tempa jest taka, że w zasadzie nie ma możliwości by coś się powtórzyło, wszak nawet jeśli kiedyś otrzymamy tą samą kategorię, to prawdopodobnie będziemy w zupełnie innym miejscu na planszy, a więc i innych liter będziemy musieli używać. Poza tym te kategorie potrafią być naprawdę niebanalne np. „rzeczy, które możesz mieć w kieszeni”, czy też „wszystko co nas budzi rano”.
Na duży plus zasługuje też różnorodność poziomów gry. Mamy hasła łatwiejsze i trudniejsze, ale i tak największym zaskoczeniem jest pojawienie się haseł dla dzieci. Sporo gier słownych na rynku ma model sprzedawania oddzielnych gier dla najmłodszych i starszych, co ma swoje oczywiste minusy, zwłaszcza jak chcemy zagrać ze swoimi pociechami w jedną planszówkę. Tempo daje nam niesamowitą możliwość rywalizacji wszystkich kategorii wiekowych przy jednym stole, co naprawdę w tego typu grach jest rzadkością. Osobiście życzyłbym sobie, by coraz więcej gier na naszym rynku miało takie usprawnienia.
Losowość – niby można wylosować różne kategorie, z których pewnie jedne uznamy za łatwiejsze, a inne za trudniejsze, ale to nie jest taka klasyczna losowość, która determinuje końcowy wynik rozgrywki.
Złożoność – same zasady są bardzo proste, ale na szczęście mnogość kategorii i charakterystyka gry sprawiają, że gra z jednej strony jest niebanalna, a z drugiej bardzo regrywalna.
Interakcja – jest jej niewiele. W zasadzie jako takiej interakcji możemy się dopatrywać w wariancie drużynowym, gdzie musimy dobrze współpracować z partnerem.
Mechanika – w grze znalazło się kilka elementów, które są godne uwagi – mechanizm z niewidoczną klepsydrą, zróżnicowane kategorie, różne warianty rozgrywki itd. To wszystko sprawia, że prosta gra z odgadywaniem haseł staje się ciekawą pozycją w swojej kategorii.
Wykonanie – ładne i kolorowe, a co najważniejsze – grafiki i teksty są bardzo czytelne. W wykonaniu może przyczepiłbym się do samego pudełka, bo prawdę mówiąc mogłoby być śmiało ze dwa razy mniejsze.
Choć Tempo świetnie sprawdzi się jako gra towarzysko-imprezowa, to ja skupię się na wariancie rodzinnym. Naprawdę sporą wartością dodaną jest fakt, że wspólnie przy stole mogą grać dzieci ze swoimi rodzicami. Dzięki zróżnicowanemu stopniu trudności kategorii wszyscy mają szanse dobrze się bawić, a najmłodsi dodatkowo mogą poćwiczyć swoje słownictwo i być może nauczyć się nawet nowych słów. I to jest chyba coś, z czego ja najbardziej zapamiętam Tempo, bo o ile gier towarzystkich na rynku jest sporo, to dobrych gier słownych dopasowanych do różnych kategorii wiekowych jest naprawdę niewiele.
Szybka gra słowna z lekkim twistem, takie właśnie jest Tempo. Można powiedzieć, że sama gra jest bardzo uniwersalna, bo jest dopasowana do różnych przedziałów wiekowych, dzięki czemu sprawdzi się zarówno w gronie młodszych jak i starszych graczy. Na największy plus zasługuje bogactwo kategorii oraz właśnie ta elastyczność w zasadach i elementach gry, która pozwala przysiąść do planszówki całej rodzinie. Prawdę mówiąc nie dopatrzyłem się jakichś większych minusów, może poza tym który występuje we wszystkich grach quizowych, czyli że lepsi gracze mogą odskoczyć od reszty (choć i to jest dość dobrze minimalizowane przez różnorodność kategorii). Jeśli lubicie gry typu Scrabble, albo szukacie gry w którą można pograć w bardzo różnorodnym towarzystwie, to warto się temu tytułowi przyjrzeć nieco bliżej, bo jestem pewny że Tempo wypełni Wam niejeden wieczór.
Tempo – Wydawnictwo Granna
Liczba graczy: Gra dla 2-12 osób
Wiek: Gra przeznaczona jest dla osób powyżej 8 roku życia
Czas gry: ok. 30 minut
Egzemplarz gry do recenzji przesłało Wydawnictwo Granna