Pan tu nie stał – Demoludy to gra licytacyjna utrzymana w klimacie PRL w której musimy nabyć odpowiednie produkty rywalizując ze współgraczami o poszczególne towary. Potraficie dobrze się targować i mieć kamienną twarz podczas rozgrywki? Czas na recenzję najnowszej gry od Wydawnictwa Egmont.
W pudełku z grą znajdziemy:
– 110 kart (90 towarów, 14 kart akcji i 6 dolarów)
– 25 żetonów (po 5 w każdym kolorze)
– kafelek przypominający o dobraniu karty
– 5 plansz z samochodami
– planszę paszportu
– Bazar Różyckiego – dodatek do gry Pan tu nie stał
– instrukcję oraz gazetkę Forum Ludowe
Tradycyjnie całość zestawu oceniam bardzo dobrze, ale tym razem na duży plus zapiszę nie tylko ładne grafiki i solidne wykonanie, ale chociażby dołączoną małą gazetkę Forum Ludowe, która przeniesie nas w klimat gry. To bardzo miły dodatek edukacyjny.
Przygotowanie gry jest niezwykle proste, bo tak naprawdę polega tylko na rozłożeniu wszystkich kafelek zakupów oraz rozdaniu każdemu z graczy jego planszy z samochodem i 5 kart, którymi będzie licytował. Następnie możemy już błyskawicznie przystąpić do prawdziwej rozgrywki.
Pierwszy gracz wybiera o jaki towar będą walczyć wszyscy gracze i kładzie go na paszporcie. Do wyboru mamy towary z ZSRR, Węgier, Turcji, NRD i Czechosłowacji. Każdy kraj oznaczony jest innym kolorem i będzie to mieć znaczenie podczas licytacji, bowiem żeby licytować towar np. z Turcji będziemy mogli w licytacji używać tylko kart przypisanych dla danego kraju (w tym przypadku czerwonych) oraz dolarów, które są uniwersalne. Każda karta ma przypisaną wartość punktową – ten kto wyłoży najbardziej wartościowe towary, ten zgarnie kafelek z licytowanym przedmiotem. Żeby to rozjaśnić, to pokażę Wam prosty przykład:
W powyższej sytuacji gracz po prawej stronie wybrał do licytacji buty i wyłożył wódkę o wartości 3. Gracz na dole dołączył się do licytacji i położył butlę gazową o wartości 4. Pozostali gracze nie wyrazili chęci udziału w licytacji. Gracz po prawej przelicytował gracza na dole i dołożył jeszcze biżuterię o wartości 5, więc łącznie w licytacji miał już 8 punktów. Graczowi na dole bardzo zależało na zakupie tych butów, więc wyłożył 7 dolarów (które są uniwersalne). Gracz po prawej nie ma już dolarów i niebieskich kart (albo nie chce ich wyłożyć) i w ten oto sposób licytację wygrywa gracz na dole. Płaci on wyłożonymi kartami, a gracz po prawej zabiera z powrotem do ręki swoje przedmioty.
Po każdej akcji wyłożenia karty lub spasowania gracze dobierają nową kartę ze stosu, dzięki czemu w trakcie licytacji może komuś wpaść do ręki coś ciekawego, czego użyje w dalszej licytacji. Po każdej zakończonej licytacji zwycięzca wybiera kolejny przedmiot, który będzie licytowany i kładzie go na paszporcie.
Gra toczy się do momentu, aż jeden z graczy kupi cztery towary z różnych krajów. Towary te układamy na swojej planszy z samochodem, więc na bieżąco widzimy kto ile ma już zebranych rzeczy.
Żeby zdobyć cztery różnorodne towary gracz będzie musiał odpowiednio licytować analizując czy warto włączyć się do licytacji i podbijać ją za wszelką cenę. Im więcej kart wyłożymy w zwycięskiej licytacji tym trudniej będzie nam w kolejnych rundach, bowiem rywale będą mieć wyraźnie więcej kart. Pewnym handicapem dla zwycięzcy licytacji jest możliwość wyboru kolejnego towaru, który będziemy licytować. I ten aspekt czasem może spowodować, że przy odpowiednim losowaniu dany gracz do końca gry nie odda pałeczki wyboru i w ten sposób wygra całą rywalizację.
Autorzy proponują nam jeszcze dwa warianty rozgrywki, które urozmaicają nam podstawowy wariant gry.
Pierwszy pomysł na modyfikację to wprowadzenie wariantu punktowego. Każdy zakupowany towar ma wartość od 1 do 5 punktów. Żeby wygrać gracz musi mieć nie tylko cztery różnorodne towary, ale ich suma wartości musi być wyższa niż 10. I jest to zmiana, która moim zdaniem jest bardzo dobrym krokiem i od razu zachęcam Was do jej wdrożenia w każdej rozgrywce.
Drugą modyfikacją są specjalne karty akcji, które pojawiają się w talii. Oprócz tradycyjnych kart produktów można dołączyć do stosu karty, które będą dawały nam unikatowe możliwości (np. zabierały coś rywalom, albo utrudniały im licytację w danej kolejce). I to jest modyfikacja, która bardzo poprawia ogólną rozgrywkę i nadaje jej dodatkowego smaczku. Osobiście nawet uważam, że bez tych kart gra bardzo dużo by traciła na swojej atrakcyjności, tak więc zachęcam Was zarówno do pierwszej jak i drugiej modyfikacji.
Chciałbym też dodać coś od siebie, co możecie wypróbować po rozegraniu kilku partii. W pierwotnej wersji każdy z graczy może wyłożyć do licytacji towar, który ma inne pochodzenie (kolor) niż licytowany żeton i zamienić go na równowartość 1 dolara. Jest to przydatna rzecz, zwłaszcza kiedy chcemy podciągnąć licytację. Jednak moim zdaniem warto tutaj zastosować nieco wyższą wartość takiej karty. Zamiast 1 dolara niech to będzie po prostu połowa wartości takiej karty – czyli np. wykładając butlę gazową z ZSRR o wartości 4 przy licytacji produktu z Czechosłowacji taka butla będzie warta 2 dolary. Wyższa wartość dolarów za obce towary sprawi, że częściej będą zmieniać się zwycięzcy licytacji co jest akurat bardzo porządanym zjawiskiem w tej grze.
Myślę też, że niezłym pomysłem jest to, żeby towar do kolejnej licytacji wybierał nie ten gracz który wygrał licytację, tylko ten który w licytacji zajął drugie miejsce. Ewentualnie gracze mogą rotacyjnie co kolejkę wybierać taki przedmiot. Ta drobna zmiana zapobiegnie sytuacji, w której ktoś przez dłuższy czas będzie wybierał przedmioty pod siebie.
Losowość – gra ma w sobie sporo losowości poprzez dobór kart, bo to dzięki szczęściu możemy mieć odpowiednie karty do wygrania danej licytacji. Nie mniej jednak ważne jest też analizowanie co warto kupić i kiedy wchodzić do licytacji.
Złożoność – zasady gry są bardzo proste, sama rozgrywka też nie jest skomplikowana, tak więc śmiało mogą w nią grać nawet bardzo młodzi gracze.
Interakcja – gracze rywalizują o konkretne elementy między sobą za pomocą licytacji i to jest główny element interakcji między graczami.
Mechanika – całość opiera się na dobrym układzie kart, zarządzaniu i odpowiedniej licytacji. Z podstawowych reguł gry zmieniłbym jedynie zasadę odnośnie wybierającego przedmiot do licytacji (patrz: Modyfikacje). Na duży plus w mechanice zasługuje wariant rozszerzony z kartami akcji – bardzo urozmaicają rozgrywkę.
Wykonanie – gra swoją tematyką i grafikami utrzymana jest w klimacie PRL, co mi akurat przypadło do gustu.
Teoretycznie gra jest przeznaczona dla osób powyżej 10 roku życia, ale moim zdaniem nawet trochę młodsi mogą w nią śmiało zagrać. W zasadzie jedynym progiem wejścia jest umiejętność sprawnego dodawania. Gra jest dobrą propozycją na luźną rozgrywkę w gronie rodzinnym czy też wśród znajomych. Dodatkowo rodzice mogą wykorzystać ten tytuł do wprowadzenia dziecka w klimaty PRL i ich młodości, co jest na pewno pozytywnym walorem tej gry.
„Pan tu nie stał! Demoludy” to lekka i przyjemna gra licytacyjna, która sprawdzi się w gronie rodzinnym i wśród znajomych. Przez rodziców może być także wykorzystana do przedstawienia swoim pociechom kawałka historii Polski. Sama rozgrywka może być modyfikowana i dostosowywana zarówno do poziomu graczy jak i ich preferencji, co jest akurat pozytywną cechą, na którą zawsze zwracam uwagę. Bardzo dużo do gry wnoszą karty akcji i zachęcam Was wszystkich do stosowania od razu zaawansowanego wariantu gry, który nadaje grze smaczku i jest po prostu ciekawszy.
Pan tu nie stał! Demoludy – Wydawnictwo Egmont
Ilość graczy: Gra dla 3-5 osób
Wiek: Gra przeznaczona jest dla osób powyżej 10 roku życia
Czas gry: ok. 30 minut
Egzemplarz gry do recenzji przesłało Wydawnictwo Egmont
Bardzo ładna i czytelna recenzja, zaczynają mi się te gry podobać :)